Wirusy telefonów komórkowych

Na świecie pierwszy wirus telefonów komórkowych pojawił się w 2000 roku w Hiszpanii. Przemieszczał się on przy pomocy wiadomości tekstowych wysyłanych z bramek internetowych. Następny, japoński wirus sprawiał, iż zainfekowane aparaty same łączyły się z policją, dzwoniąc pod jej numer.

W Polsce wszystko zaczęło się w 2004 roku, kiedy grupa programistów z Czech i Słowacji stworzyła pierwszego wirusa telefonu komórkowego. Wystawili oni tym samym na próbę organizacje zajmujące się bezpieczeństwem tego typu sprzętu. Wirus nazywał się Cabir i nie okazał się specjalnie groźny. Nie na tyle, aby ktokolwiek myślał o tym, aby bić na alarm w tej sprawie i przestrzegać przed ewentualną możliwością infekowania aparatów telefonicznych.

W przeciągu pięciu lat technologia rozwinęła się jednak i produkowane zaczęły być na szeroką skalę telefony komórkowe z oprogramowaniem podobnym do tego, które stosuje się w komputerach (aparaty telefoniczne, w których zainstalowany jest konkretny system, nazywane są smartfonami). W Nokii instalowane jest oprogramowanie o nazwie Symbian, zbliżone bardzo do komputerowego. Podobnie rzecz się ma z produkowanymi przez Apple iPhone’ami. Po co telefonom system operacyjny? Po to, żeby poszerzyć ich funkcjonalność: udostępnić różnego typu programy, szczególnie te związane z działalnością firm czy też upowszechnić dostęp do Internetu.

Obecnie wirusy telefonów komórkowych są zjawiskiem coraz częstszym. Na dzień dzisiejszy lista różnego typu infekcji sięga już ponad tysiąca. Rośnie ciągle, a na poprawę tego faktu się nie zanosi z prostego powodu: wraz z postępem technologicznym rośnie liczba zagrożeń stających przed nowoczesnym sprzętem.

Jak łatwo się domyślić, istnieją trzy główne źródła zainfekowania dysku telefonu. Pierwszym z nich jest korzystanie z Internetu. Drugim – rozpowszechnianie drogą SMS-ową, MMS-ową czy też mailową. Trzecim – podłączanie do komputera kabelka USB, który podłącza się również do aparatu telefonicznego w chwili nagrywania na niego i kasowania danych, takich jak choćby muzyka mp3 czy też zdjęcia. Najtrudniejszym przypadkiem jest ten, w którym infekcja wirusem równa się włamaniu nie tylko do telefonu, ale przede wszystkim do komputera przez hakera. Wówczas wszelkie dane użytkownika są osobie włamującej się dostępne bez przeszkód.

Jakiego typu wirusy mogą przez przypadek znaleźć się na karcie telefonu komórkowego? Jednym z typowych przykładów był wirus nazwany „RedBrowser”. Sprawiał on, iż telefon sam wykonywał połączenia. Co więcej, nie na numery telefonów, które znajdowały się na liście kontaktów właściciela, ale na te, na których dzwonienie kosztuje dużo (u nas, w Polsce, jest to np. popularne 0-700…). W związku z tym obecność wirusa sprawiała, że właściciel telefonu otrzymywał nagle niebotyczne rachunki, nie mając wcześniej pojęcia o tym, że jego komórka nie działa tak jak należy. Inny wirus, który „rozszalał się” w Stanach Zjednoczonych przenoszony był przy pomocy SMS-ów, których treść brzmiała lakonicznie: *English. Powodował on trwałe uszkodzenia w karcie SIM, w związku z czym aparaty trzeba było koniecznie wymieniać na nowe.

 

Jak chronić się przed wirusami telefonów komórkowych. Zanim kupi się aparat z możliwościami łączenia z Internetem i innymi, które wiążą się z koniecznością posiadania przez telefon oprogramowania, warto zapoznać się ze stronami internetowymi poświęconymi opisowi wirusów oraz sposobom na ich zwalczanie. Jedną z takich stron jest Viruslist.pl, gdzie opisane są nie tylko typy infekcji, ale przede wszystkim metody ich zwalczania. Ciekawy artykuł na temat wirusów w sieciach komórkowych znaleźć można również w archiwum tygodnika Wprost. Podstawową jednak zasadą, która powinna być znana wszystkim użytkownikom nowoczesnych marek telefonów komórkowych jest ustawianie kodu PIN przy włączaniu aparatu. Nawet jeśli nie uchroni go to przed infekcjami pochodzącymi z sieci czy wiadomości tekstowych, trudniej będzie włamać się do danych hakerom również rozprzestrzeniającym niebezpieczne wirusy.